mauserwisla
Napisany 16 października 2013 - 23:09
mickey93
Zeznania pancerniaków to jedno, ale raporty obu stron to chyba co innego? polecam wyżej wymieniony tytuł "Tygrysy w błocie" oprócz opowiadań samego autora, są tam informacje oparte na dokumentach armii niemieckiej i armii alianckich. Polecam zajrzeć do wydań internetowych niektórych archiw, może coś znajdziesz.
Zaprzeczaj dalej tak jak SerB, faktom nie zaprzeczysz, co do walk na 2 km, to nie tylko Normandia przecinana małymi poletkami, ale też stepy w Rosji, tam Niemcy osiągali niesamowite wyniki w ilości zniszczeń na jednej maszynie czołgów radzieckich, walcząc głównie na dużych dystansach.
To nie WoT, w rzeczywistości Niemieckie czołgi górowały pod każdym względem nad czołgami przeciwników, które były co najmniej o klasę gorsze, oczywiście można porównać np PzIV G do T34-85 czy Shermana Firefly, ale takie czołgi jak Pz V i Pz VI nie miały sobie równych. Przewaga w ilości i panowanie w powietrzu pozwalało na osiąganie przewagi nad niemieckimi pancernymi bestiami. Poczytaj nieco na temat zakazu walki załogom Shermanów przeciw Tygrysom w starciu frontalnym i bez odpowiedniej przewagi bodajże 5-1.
Trzeba wziąć pod uwagę, że nie każdy strzał na 2 km dawał trafienie, oczywiście potrzebne było trochę farta, ale takie trafienia miały miejsce i to nie raz, wielu dowódców niemieckich potwierdzało zniszczenia na tak duży dystans.
"czołgistów może i mieli najlepszych(ba w końcu w 1939 trenowali na naszych dziadkach)"
To nie tylko kwestia doświadczenia bojowego, szkolenie w formacjach pancernych było bardzo długie, a na czołgach nowych typów Pz VI i V jeździły głównie załogi Waffen-SS, co by o nich nie mówić, wyszkolenie i posiadane przez nich umiejętności stały na najwyższym poziomie na świecie.