kliknij aby powiększyć
1680x1050 : 1094 KB
worldoftanks
Nasze forum World of Tanks

Ta strona używa Cookies. Korzystając z niej wyrażasz zgodę na wykorzystywanie cookies, zgodnie z ustawieniami Twojej przeglądarki. Stosujemy je, aby ułatwić Tobie korzystanie z naszego serwisu. Pamiętaj, że w każdej chwili możesz zmienić ustawienia dotyczące Cookies w ustawieniach swojej przeglądarki internetowej.

world-of-tanks.eu
Strona główna  »   Forum  »  Konkursy
1
"WoT moich marzeń"
autor: Canis_L

kurkusmaximus
Napisany 13 Kwie. 2012 - 10:38
#1

administracja
Poranna mgła ciągnęła się nisko przy ziemi utrudniając obserwowanie terenu, dla dowódcy M 46 Pattona nie była to dobra wiadomość, miał zrobić rozpoznanie przed atakiem. Na wzgórzu za bunkrami niczym posągi czekały potężne T30, w zaroślach je okalających czaiły się T95, a artyleria z dumą prezentowała swoje haubice. - Dlaczego zawsze mi się to przydarza? – pomyślał.
Niestety, jedyny Chaffe został zniszczony, a przeciwnik dysponował większą ilością niszczycieli, wiec atak na ślepo byłby samobójstwem. - Pogłaskał pancerz czołgu - niemalże z taką czułością z jaką głaszcze się kobietę tuż po przebudzeniu, gdy za oknem słońce dopiero wstaje – Czas na nas – mruknął do siebie i zamknął właz. Silnik zaskoczył gładko, jego dźwięk głośno odbił się od wzgórza – Może ta mgła wcale nie jest taka zła? Przynajmniej stłumi odgłosy maszyny - pomyślał. Ruszyli. Czołg powoli nabierał prędkości, na dobrej nawierzchni kierowca, potrafił rozpędzić go niemalże do 50 km/h. Postanowił że pojedzie przez niewielkie miasteczko na wschodzie, budynki zapewnią ochronę przed strzałami z daleka, a wysoka manewrowość pojazdu da szanse szybkiej ucieczki w przypadku spotkania z potężniejszym czołgiem. Tych z resztą wcale się nie bał, nie był głupcem, wiedział czym może skończyć się spotkanie z IS-7, ale bezgranicznie ufał swoim umiejętnościom, załodze oraz tym którzy czekali na wzgórzu na jego informacje. Pancerz czołgu nosił liczne zadrapania od pocisków wroga, nie raz miał już możliwość stanąć naprzeciwko Mausa, lecz jak dotychczas wychodził z tych spotkań bez szwanku. Przejechali już dobre pół kilometra, gdy nagle coś błysnęło po lewej stronie, krótki, pojedynczy huk, kamienica za nimi zawaliła się niemal natychmiast. - Mamy ich! Niech ruszają! – krzyknął. Wybuchy, teraz już częstsze i bliższe niemalże ich dosięgały. Stój! – maszyna wyhamowała niemal natychmiast. Kilka metrów przed nimi pociski artyleryjskie rozorały ziemię. Kropla potu spłynęła z policzka kierowcy. Byli jak przedłużenie jego myśli, czasem nim skończył mówić zdanie, już było po wszystkim. Kolejne pociski rozerwały ziemię na lewo od nich, zaraz potem rozległ się huk, głośniejszy od tamtych, maszyna wroga została zniszczona. – Nasi gryzą - Wycofywali się - Byle do budynków, one zapewnią nam osłonę – Z tyłu nadjeżdżały już T30, naprzeciwko wychylił się IS-7, działa błysnęły, widać było jak pociski rykoszetują od pancerza pojazdu przeciwnika. Wybuch za plecami niemal rzucił ich do przodu. T30 stał w płomieniach a jego wieżyczka przeleciała około 20 metrów i wylądowała przed ich czołgiem. Tutaj nic po nas – Gąsienice – strzał - IS został unieruchomiony. Widział jak jego lufa obraca się w ich stronę, powoli ale nieubłagalnie, wrak czołgu z tyłu nie pozwalał na ucieczkę, na dodatek mgła się rozwiała i teraz wyraźnie widział że nie tylko jedna lufa mierzy w niego. Artyleria nie strzeli, załadowanie pocisków zajmie im trochę czasu – Naprzód – rzucił, kierowca jakby tylko na to czekał, ruszyli. - Schowamy się za ich czołgiem, zablokujemy lufę, w swojego nie strzelą. Niemalże zaryli w boczny pancerz IS-a. Teraz przez chwilę byli bezpieczni, gąsienice się same nie naprawią, a w tym wypadku załoga nie wyjdzie z czołgu. Smugi pocisków przecięły powietrze nisko nad nimi, kilka drzew przed nimi przewróciło się, zza nich wyjechała kolejna maszyna wroga, wprost na lecące pociski, niemal natychmiast stanęła w płomieniach. – Gotowi do strzału! – zameldował ładowniczy. Zza niewielkiego wzniesienia po prawej wychylił się kolejny czołg, po sylwetce rozpoznał T-44. - W magazyn amunicji. Cel. Ognia! – Czołg przeciwnika został rozerwany na strzępy. Na placu boju pojawiły się już T95. Ich pancerz i siła ognia dawała nadzieję że przetrwają do końca, kolejna salwa artylerii dopadła kolejne maszyny wroga. Huk armat, zgrzyt rozrywanego wybuchami metalu, błyski dział, smugi pocisków, zapach prochu i dymu. Wszystko skończyło się niemal tak szybko jak się zaczęło, wróg był w odwrocie. - Znów się udało – pomyślał zapalając cygaro.

1

Zabrania się kopiowania, zmieniania i rozpowszechniania zawartości wortalu bez uprzednio otrzymanej zgody od redakcji.