administracja
Żywot zawodowego tankisty
Zegar odmierza ostatnie sekundy
Znów ruszą czołgiści do krwawej bitwy
Staną naprzeciw siebie żelazne szarże
Jak zawsze boje te nierówne strasznie
Zapłoną tankietki, wybuchną ciężkie tanki
Padną strzały za zero i wybuchną ammo-racki
Nawet zwycięzcy poranieni będą płakali
Gdy zobaczą ile na naprawę wydali
I choć opadł kurz ciężkiego boju
Pojadą znów odrobić stary w znoju
Tułają się dalej żelaźni wędrowcy sami
Na przemian się męczyć różnymi tierami
Po pustkowiach i bezdrożach tych z oddali
Matchmaking im nie straszny bo i tak się nie dali
Jadą do końca i strzelają zawzięcie
Przyparci do muru szarżą uderzą jak zwierze
Choć ruszasz się zwinnie jesteś łatwym celem
Zdjętym przez wroga bo skaut im nieprzyjacielem
Giną jak muchy mając jako fragi wzięcie
A gdy wroga zbiją nisko własna Arta im łup zabierze
Ileż to można te same krainy
Przemierzać dostojnie czołgiem z tekturowej płyty
Wolno się wlokąc niczym traktorzysta
By dojechać na miejsce gdy kończy się żywych lista
Dla odmiany rozpędzić się jak na autobahnie kilometrów wiele
Lecz strzelać jak z korkowca nie jest weselej
Artą namierzać potężne blaszaki
Strzelić nie trafić albo nie narobić trafieniem draki
W każdej bitwie toczy się wykres taki
Załoga ma skille na 100 procent i walczyć potrafi
Stracić na naboje ciężkie miedziaki
Wróg się odwinie i zawsze trafi
Taka dola naszych gierojów- tanki stów
Już wyciągają kolejny czołg z garażu
Nie mają czasu czytać mych słów trzystu
Bo właśnie zbierają od kamperów po pysku
Drzewa łamią i domy w złości niwelują
Swe maszyny katują i klawiatury niszczą
Bluzgają do siebie bo znów coś im nie poszło
Panowie może zamiast tak się stresować na piwo by się wyszło?
Zegar odmierza ostatnie sekundy
Znów ruszą czołgiści do krwawej bitwy
Staną naprzeciw siebie żelazne szarże
Jak zawsze boje te nierówne strasznie
Zapłoną tankietki, wybuchną ciężkie tanki
Padną strzały za zero i wybuchną ammo-racki
Nawet zwycięzcy poranieni będą płakali
Gdy zobaczą ile na naprawę wydali
I choć opadł kurz ciężkiego boju
Pojadą znów odrobić stary w znoju
Tułają się dalej żelaźni wędrowcy sami
Na przemian się męczyć różnymi tierami
Po pustkowiach i bezdrożach tych z oddali
Matchmaking im nie straszny bo i tak się nie dali
Jadą do końca i strzelają zawzięcie
Przyparci do muru szarżą uderzą jak zwierze
Choć ruszasz się zwinnie jesteś łatwym celem
Zdjętym przez wroga bo skaut im nieprzyjacielem
Giną jak muchy mając jako fragi wzięcie
A gdy wroga zbiją nisko własna Arta im łup zabierze
Ileż to można te same krainy
Przemierzać dostojnie czołgiem z tekturowej płyty
Wolno się wlokąc niczym traktorzysta
By dojechać na miejsce gdy kończy się żywych lista
Dla odmiany rozpędzić się jak na autobahnie kilometrów wiele
Lecz strzelać jak z korkowca nie jest weselej
Artą namierzać potężne blaszaki
Strzelić nie trafić albo nie narobić trafieniem draki
W każdej bitwie toczy się wykres taki
Załoga ma skille na 100 procent i walczyć potrafi
Stracić na naboje ciężkie miedziaki
Wróg się odwinie i zawsze trafi
Taka dola naszych gierojów- tanki stów
Już wyciągają kolejny czołg z garażu
Nie mają czasu czytać mych słów trzystu
Bo właśnie zbierają od kamperów po pysku
Drzewa łamią i domy w złości niwelują
Swe maszyny katują i klawiatury niszczą
Bluzgają do siebie bo znów coś im nie poszło
Panowie może zamiast tak się stresować na piwo by się wyszło?