1680x1050 : 919 KB
Ta strona używa Cookies. Korzystając z niej wyrażasz zgodę na wykorzystywanie cookies, zgodnie z ustawieniami Twojej przeglądarki. Stosujemy je, aby ułatwić Tobie korzystanie z naszego serwisu. Pamiętaj, że w każdej chwili możesz zmienić ustawienia dotyczące Cookies w ustawieniach swojej przeglądarki internetowej.
Czołgi od Wargamingu dojechały wreszcie na Xboksa 360. Spędziliśmy trochę czasu na wirtualnym placu boju, siejąc chaos i zniszczenie. Jak dobrze wypucowano konsolową lufę?
Do konsolowego World of Tanks warto podejść z czystą kartą, nie patrząc zbyt często w kierunku wersji dla PC. Choć trudno oczywiście nie szukać zależności, chociażby tej, że przeniesienie czołgów na Xboksa 360 to wynik ogromnej popularności gry na komputerach osobistych. Na pierwszy rzut oka wystarczyło zrobić prosty port, w końcu oba sprzęty mają dość podobną architekturę. Wargaming postanowił nie iść jednak na łatwiznę i wziął się za konsolowe czołgi od zera, projektując wszystko dokładnie pod konsolę koncernu z Redmond. Skutek? Już na pierwszy rzut oka World of Tanks Xbox 360 Edition wydaje się bardziej zręcznościowe. To gra przede wszystkim dla tych, którzy cenią sobie dobrą zabawę i frajdę płynącą z niszczenie wrogich ton żelastwa. I dokładnie takie czołgi, jakich się na konsoli spodziewałem...
Pełna recenzja czołgów na xklocka tutaj: http://polygamia.pl/