World of Tanks Blitz to ewidentnie jedna z najciekawszych pozycji dostępnych za "frajer" na urządzenia mobilne. Graczy przybywa i będzie na pewno rozwijana przez dłuuuugi czas. Kupiłem niedawno tablet po taniości i postanowiłem ją przetestować. Spodziewałem się, że mój biedny Asus Memo Pad 7 K01A nie uciągnie tego, ale jednak dał rade. Nie jest to sprzęt z wysokiej półki, może nawet nie ze średniej, ale podołał bez problemu i to jeden z plusów tej produkcji. Ba! Nawet nie łapie żadnej zacinki. Nie jest jednak tak do końca pięknie - teraz chciałbym przedstawić Wam jej minusy.

Sterowanie to dla mnie porażka. Jest to oczywiście częściowo wina samej budowy urządzeń - wiadomo. Celowanie sprawi problem każdemu, a zwłaszcza tym którzy lubują się w niszczycielach czołgów. Gra normalnymi czołgami nie jest aż tak dużym problemem, mimo to sprawi wam trudność wycelowanie w weakspoty nawet na małych dystansach. Być może gdybym pograł jeszcze dłużej przyzwyczaiłbym się do tego, ale jakoś nie czuję się na siłach. Podłączyłem klawiaturę do tabletu - niestety nie działa, damn.

Drugim problemem tej gry, może i dotykającym w głównej mierze Polaków, są ceny złota. W wersji PC gra bez czołgu premium VIII poziomu jest ciężka. Nabicie sreberka na wymarzonego Mausa czy IS'a-7 zajmie wam miesiąc (no chyba, że jesteście w czołówce krajowych klanów, nie macie rodziny, pracy, szkoły i tylko gracie). W wersji mobilnej nie jest inaczej, a za Lowe wybulicie prawie całego Władka Jagiełłę - 100 złotych. KARRAMBA!

Poza złotem Wargaming powinien też pomyśleć o zmniejszeniu ilości doświadczenia potrzebnego do zbadania interesującego nas pojazdu. Nie doszedłem co prawda do takiego zaawansowania w tej gierce ale myślę, że zdobycie 350 tysięcy doświadczenia na Objecta 268 będzie męczące. Granie na ekranie dotykowym nie jest aż tak łatwe i przyjemne jak to znane nam z komputerów. Wszystkie te wartości zasługują na zmniejszenie (na moje oko) o jakieś 30%.