1920x1080 : 694 KB
Ta strona używa Cookies. Korzystając z niej wyrażasz zgodę na wykorzystywanie cookies, zgodnie z ustawieniami Twojej przeglądarki. Stosujemy je, aby ułatwić Tobie korzystanie z naszego serwisu. Pamiętaj, że w każdej chwili możesz zmienić ustawienia dotyczące Cookies w ustawieniach swojej przeglądarki internetowej.
Założyłem kask, zapiąłem pasy. Rozejrzałem się lustrując konkurencję. Pierwszy raz mam scigać się czołgiem. Z tego co widzę, szanse są wyrównane, przynajmniej jeśli chodzi o sprzęt. Podobnie jak reszta będę jechać w nowiutkim M24 Chaffee Sport - piękne cacko. Taką bryką jeszcze nie jeździłem, no ale wyścigi to wyścigi. Wiem jak się ścigać - oglądałem "Wyścig" i kiedyś byłem na gokartach.
- Będziecie się ścigać w dwóch drużynach - nawet nie zauważyłem, kiedy poszedł technik.
Trochę to dziwne no ale w ostateczności nie robi mi to większej różnicy. Zresztą te dwa równoległe tory od początku wydawały mi się podejrzane. Podobno Ci na moim torze to swoi. Kto to widział, żeby ścigać się równoległymi torami? Ale dość gadania, bo zaczęło się odliczanie.
- Tom! - zawołałem do mojego celowniczego - ładuj w co tylko się nawinie.
Do startu zostało 10 sekund. Odpaliłem silnik lecz nie usłyszałem spodziewanego ryku. Pewnie jakaś blokada żeby nie włączył się przed czasem. Trzy sekundy. Dwie. Start!
Silnik pod maską mej maszyny ożył, a mnie wcisnęło w fotel. Pomimo swojej wagi, czołg błyskawicznie się rozpędził, osiągając w kilka chwil 90km/h. Będąc w pełni skupiony na trasie, słyszałem jak Tom wystrzeliwuje raz po razie, a tuż przede mną parę razy przeleciał pocisk, chybiając tylko o włos.
Zapewne pomodliłbym się by nic we mnie nie trafiło, lecz zajęty byłem omijaniem beczek z wysokooktanowym paliwem, betonowych bloków oraz cystern. Kto to wszystko zostawił na torze!? Wirażowanie między przeszkodami szło mi całkiem nieźle póki nie oberwałem z przeciwpancernego. Spodziewałem się, że uderzenie kilku kilogramowego pocisku jakoś wpłynie na zachowanie czołgu ale nic takiego się nie wydarzyło. Ze zdumienia wjechałem w cysternę... i bez szwanku przejechałem po niej nie tracąc nawet prędkości.
Po tak dokonanych odkryciach wszystko stało się prostsze. Wchodziłem driftem w kolejne zakręty na pełnej prędkości. Tom wymieniał kolejne salwy, lecz ani on, ani inni wiele przez to nie osiągnęli. Widząc przed sobą wyjątkowo ostry zakręt postanowiłem odjąć trochę gazu i niemal zatrzymałem się w miejscu. Kto by pomyślał, że takie ciężkie bydle potrafi tak szybko zwolnić? Potem, bardziej doświadczony, redukowałem prędkość skręcając.
Jak dotąd prowadziłem. Co prawda rywale siedzieli mi na ogonie ale meta już niedaleko. Już prawie... jeszcze tylko trochę... Jest! Dojechałem pierwszy! Zaraz, jak to nie wygrałem? Co to znaczy, że muszę jeszcze przejąc bazę? Myślałem, że to wyścigi...
Po ludzku
Tryb wyścigów jest całkiem ciekawym pomysłem, lecz niestety słabo wykonanym. Przede wszystkim nie są to wyścig, bo wcale nie wygrywa ten kto dojedzie pierwszy, tylko ta drużyna, która przejmie baze za metą. Choć po torze porozstawiana są przeszkody, to nie trzeba się nimi specjalnie przejmować - praktycznie nie wpływają na przebieg rozgrywki. Jeśli nie popełni się jakiegoś głupiego błędu to bez problemu dojedzie się do końca.
Choć jeździ się całkiem przyjemnie, bo czołg wchodzi w drift równie gładko jak Shelby, to szału nie ma. Każda rozgrywka wygląda tak samo. Można było zrobić coś naprawdę fajnego. Gdyby te beczki rozstawione robiły cokolwiek, poza efektownymi wybuchami, a uderzenia pocisków wpływały na jazdę. Ale niestety, nawet frontalne zderzenie z betonowym słupem (stojącym na środku toru) nie robi żadnego wrażenia na czołgu. Warto zagrać kilka razy, lecz nie należy oczekiwać fajerwerków. Choć jeździ się przyjemnie, to ten pomysł miał znacznie większy potencjał, który nie został wykorzystany
Koncepcja wyścigów czołgów jest sama w sobie czymś naprawdę ciekawym. Daje świetne pole do popisu dla twórców. Można było zaprezentować na jaką fizykę stać silnik gry oraz model jazdy. Pamiętacie "Split Second" i walące się budynki? Przecież aż się prosi by przenieść do gry scenę z "Szybkich i Wściekłych 6" gdzie wysadzają most by zablokować drogę. Tymczasem można wjeżdżać we wszystkie przeszkody po kolei, a czołg nawet specjalnie nie zwolni. Można przejechać przez wielką górę wybuchających beczek, a nasza maszyna nie zostanie nawet osmalona. Dużo ciekawiej by było gdyby wybuchy były poważnym zagrożeniem. Wtedy gracze zmuszeni byliby do wirażowanie wśród stert trotylu i sztuką byłoby zdetonować beczki strzałem tak, by odczuł to nasz rywal. Oprócz zwykłych obrażeń powinien jeszcze zostać trochę zepchnięty przez falę uderzeniową. I wtedy byłoby ciekawie. I czemu na końcu trzeba przejmować bazę!?
Dało się to zrobić lepiej. W obecnej formie nadaję się to jedynie jako żart na pierwszego kwietnia albo jakiś event związany z wyścigami F1.