użytkownicy
Po burzy w temacie WotXTier o zarabianiu ogromnych sum w wocie zobaczyłem pewien problem,który trapi naszą społeczność czołgistów.Ale może opowiem jak to było na początku.
Zacząłem grać jeszcze w fazie zapomnianej closed bety.Trafiłem do gry,powiedzieli mi o klasach pojazdów.Miałem do wyboru medy-szybkie czołgi ze słabym działem i pancerzem,ciężkie ze świetnym pancerzem,ale wolne i tdki z bardzo dobrymi działami,lecz bez pancerza.Była jeszcze artka,ale jakoś mnie nie ciągnęło.I wtedy wybrałem moją ukochaną,choć teraz trochę zaniedbaną linię tdków.Chwila obgadania podstawowych zasad gry.A o to zasady,które dostałem:
Po pierwsze: Medy muszą wykorzystywać szybkość by dostać się do słabszych części pancerza.Muszą być agresywne i nie atakować samemu.
Po drugie: Ciężkie mają prowadzić natarcie.Wykorzystywać swój pancerz do dostawania się do miejsc,gdzie stoją tdki
Po trzecie:Pod żadnym pozorem nie zatrzymuj się.Zatrzymaj się dopiero za wrakami wroga.Tym bardziej,gdy jedziesz w grupie.Tak jak domek z kart,jak jedna część zawiedzie wszystko runie.
Po czwarte:JEDYNYM czołgiem,który powinien kampić jest TDek.Ma osłaniać natarcie,lub bronić terenów.
Po piąte,i najważniejsze:Najważniejszy jest manewr.Bez niego wszystko cie zniszczy.
I tak też wszedłem w świat gry.Były to początki,i każdy się na tych zasadach skupiał.Największym wtedy problemem były kampiące tdki,które piętnowało jak to tylko możliwe i wyżywano się na nich za wszelkie niepowodzenia.I wtedy,jacyś inteligentni gracze zaczęli stosować się do zasady-jak oni campią to ja też.I tak też powoli zaczynały campić ciężkie.W końcu sprawa przybrała na wadze,i WoT przeszedł kryzys campienia,gdy czołgistów uczono,by chociaż w tym campieniu zmieniali pozycje,i szli powoli do przodu.I tak właśnie zmieniono sposób prowadzenia walk z bitew agresywnych,manewrowych na bitwy pozycyjne.Jedyną rzeczą,która napędzała jeszcze bitwy była obecność medów.Właściciele tych czołgów byli podstawieni pod murem.Ich czołgi nie były w stanie walczyć tak jak reszta.Lecz była ich zbyt mała ilość,jeżeli już jakaś w ogóle była.A,przepraszam,byli też zdesperowani kierowcy tdków,którzy nie mogli na to patrzeć,lub nie mieli miejsca na ukrycie się,bo wszystko zajęły ciężkie.W końcu to ciężkie miały ten legendarny Xtier.I tak też przełamanie mogło nastąpić jedynie,jeżeli wymordowano wyspotowanych przez samobójcze ataki medów wrogów,lub dzięki zmasowanym atakom kupy stali.Legendarna "szarża mausa" itp.Lecz ludzie po dłuższym okresie takiego grania przestawali cieszyć się grą.Tak też powoli sytuacja się poprawiała.A tu nagle dostaliśmy wiadomość o 10tkach innych klas,co bardzo zmobilizowało graczy do pójścia w medy.W dodatku doszła fizyka.I tu medy mogły rozpościerać skrzydła na każdej poza miastowej mapie.
I tak jesteśmy tutaj,teraz.Powoli bitwy nabierają tempa,Ciężkim jest ciężko nadążyć trzymając się tylko osłon,Tdki na nowo uczą się campić,nareszcie maja gdzie.Ciężkie muszą na nowo odpalić silniki,nawet te najbardziej ociężałe,i nie po to,by obracać wieżą.A medy,jak to medy.Wolne jak ptaki latają po mapach,i uczą graczy na nowo używania sprzęgła,układu sterowniczego i tego czerwonego przycisku,o którym nikt im nie powiedział.
Czasem,gdy gram na wyższych tierach widzę tą zmianę.Wielkie natarcia medów niszczą wszystko na swojej drodze,chyba że natrafi się mały pan jagpanzerE100,lub t92 uroni kilka stalowych łez.Prosto w natarcie.Nareszcie wszystko wraca do normy,do tego,co było kiedyś dawno dawno temu.
Bitwy są o wiele ciekawsze i bardziej energiczne.Nareszcie po prostu człowiek się cieszy myśląc o tym,jak to przetoczy się z kamratami przez linię wrogich czołgów,branie zakładnika w postaci słabszego czołgu(oczywiście wrogiego) i strzelanie znad niego w silnych wrogów,gdy od boku zajeżdżają ich sojusznicy(nasi).
Nie wiem,czy uczenie nowych graczy w taki sposób,jak to proponował WotXtier jest dobre.Największe obawy mam o to,że gracze będą jechać na pałę,wychodzić na prostych z gry.Nie ma nic przeciwko,by nowi uczyli się najpierw scautowania,ale takiego mądrego,wiecie o co chodzi.Metodą prób i błędów nauczyli by się bardzo dużo.Ale na pewno nowych graczy nie można uczyć perfidnego campienia.Najważniejsze,by nowych graczy uczyć manewru.Bo to z niego płynie frajda.Nigdy nie zapomnę zrywów całych teamów na campinówce.12 czołgów prących do przodu,połowa zniszczona.Ani kroku wstecz.Wrogowie zostali rozerwani.Mam nadzieję,że jeszcze kiedyś zobaczę walkę dwóch stron na polu.No nic.zostawiam ten tekścik wam.A jakie jest wasze zdanie na ten temat?
Zacząłem grać jeszcze w fazie zapomnianej closed bety.Trafiłem do gry,powiedzieli mi o klasach pojazdów.Miałem do wyboru medy-szybkie czołgi ze słabym działem i pancerzem,ciężkie ze świetnym pancerzem,ale wolne i tdki z bardzo dobrymi działami,lecz bez pancerza.Była jeszcze artka,ale jakoś mnie nie ciągnęło.I wtedy wybrałem moją ukochaną,choć teraz trochę zaniedbaną linię tdków.Chwila obgadania podstawowych zasad gry.A o to zasady,które dostałem:
Po pierwsze: Medy muszą wykorzystywać szybkość by dostać się do słabszych części pancerza.Muszą być agresywne i nie atakować samemu.
Po drugie: Ciężkie mają prowadzić natarcie.Wykorzystywać swój pancerz do dostawania się do miejsc,gdzie stoją tdki
Po trzecie:Pod żadnym pozorem nie zatrzymuj się.Zatrzymaj się dopiero za wrakami wroga.Tym bardziej,gdy jedziesz w grupie.Tak jak domek z kart,jak jedna część zawiedzie wszystko runie.
Po czwarte:JEDYNYM czołgiem,który powinien kampić jest TDek.Ma osłaniać natarcie,lub bronić terenów.
Po piąte,i najważniejsze:Najważniejszy jest manewr.Bez niego wszystko cie zniszczy.
I tak też wszedłem w świat gry.Były to początki,i każdy się na tych zasadach skupiał.Największym wtedy problemem były kampiące tdki,które piętnowało jak to tylko możliwe i wyżywano się na nich za wszelkie niepowodzenia.I wtedy,jacyś inteligentni gracze zaczęli stosować się do zasady-jak oni campią to ja też.I tak też powoli zaczynały campić ciężkie.W końcu sprawa przybrała na wadze,i WoT przeszedł kryzys campienia,gdy czołgistów uczono,by chociaż w tym campieniu zmieniali pozycje,i szli powoli do przodu.I tak właśnie zmieniono sposób prowadzenia walk z bitew agresywnych,manewrowych na bitwy pozycyjne.Jedyną rzeczą,która napędzała jeszcze bitwy była obecność medów.Właściciele tych czołgów byli podstawieni pod murem.Ich czołgi nie były w stanie walczyć tak jak reszta.Lecz była ich zbyt mała ilość,jeżeli już jakaś w ogóle była.A,przepraszam,byli też zdesperowani kierowcy tdków,którzy nie mogli na to patrzeć,lub nie mieli miejsca na ukrycie się,bo wszystko zajęły ciężkie.W końcu to ciężkie miały ten legendarny Xtier.I tak też przełamanie mogło nastąpić jedynie,jeżeli wymordowano wyspotowanych przez samobójcze ataki medów wrogów,lub dzięki zmasowanym atakom kupy stali.Legendarna "szarża mausa" itp.Lecz ludzie po dłuższym okresie takiego grania przestawali cieszyć się grą.Tak też powoli sytuacja się poprawiała.A tu nagle dostaliśmy wiadomość o 10tkach innych klas,co bardzo zmobilizowało graczy do pójścia w medy.W dodatku doszła fizyka.I tu medy mogły rozpościerać skrzydła na każdej poza miastowej mapie.
I tak jesteśmy tutaj,teraz.Powoli bitwy nabierają tempa,Ciężkim jest ciężko nadążyć trzymając się tylko osłon,Tdki na nowo uczą się campić,nareszcie maja gdzie.Ciężkie muszą na nowo odpalić silniki,nawet te najbardziej ociężałe,i nie po to,by obracać wieżą.A medy,jak to medy.Wolne jak ptaki latają po mapach,i uczą graczy na nowo używania sprzęgła,układu sterowniczego i tego czerwonego przycisku,o którym nikt im nie powiedział.
Czasem,gdy gram na wyższych tierach widzę tą zmianę.Wielkie natarcia medów niszczą wszystko na swojej drodze,chyba że natrafi się mały pan jagpanzerE100,lub t92 uroni kilka stalowych łez.Prosto w natarcie.Nareszcie wszystko wraca do normy,do tego,co było kiedyś dawno dawno temu.
Bitwy są o wiele ciekawsze i bardziej energiczne.Nareszcie po prostu człowiek się cieszy myśląc o tym,jak to przetoczy się z kamratami przez linię wrogich czołgów,branie zakładnika w postaci słabszego czołgu(oczywiście wrogiego) i strzelanie znad niego w silnych wrogów,gdy od boku zajeżdżają ich sojusznicy(nasi).
Nie wiem,czy uczenie nowych graczy w taki sposób,jak to proponował WotXtier jest dobre.Największe obawy mam o to,że gracze będą jechać na pałę,wychodzić na prostych z gry.Nie ma nic przeciwko,by nowi uczyli się najpierw scautowania,ale takiego mądrego,wiecie o co chodzi.Metodą prób i błędów nauczyli by się bardzo dużo.Ale na pewno nowych graczy nie można uczyć perfidnego campienia.Najważniejsze,by nowych graczy uczyć manewru.Bo to z niego płynie frajda.Nigdy nie zapomnę zrywów całych teamów na campinówce.12 czołgów prących do przodu,połowa zniszczona.Ani kroku wstecz.Wrogowie zostali rozerwani.Mam nadzieję,że jeszcze kiedyś zobaczę walkę dwóch stron na polu.No nic.zostawiam ten tekścik wam.A jakie jest wasze zdanie na ten temat?