1680x1050 : 777 KB
Ta strona używa Cookies. Korzystając z niej wyrażasz zgodę na wykorzystywanie cookies, zgodnie z ustawieniami Twojej przeglądarki. Stosujemy je, aby ułatwić Tobie korzystanie z naszego serwisu. Pamiętaj, że w każdej chwili możesz zmienić ustawienia dotyczące Cookies w ustawieniach swojej przeglądarki internetowej.
Sytuacja 2: Komaryn
Pozytywista na T92: Generalnie rzecz ujmując, na Komarynie czas biegnie niespiesznie, toteż nie wadzi to, że na pierwszy strzał pozytywista trochę poczekać musi. Dodatkowo balans pokarał plebs pięcioma artyleriami na drużynę, toteż nikt rozumny nie zamierza nawet nosa wytknąć poza bezpieczną strefę chronioną przez mega kamuflujące kampfkrzaki. Idealna pora na taktyczne kontrowanie. Kolega na Hummelu wypuszcza wabia, a my czaimy się na głupka, który będzie chciał go skontrować. W naszej sytuacji znalazł się takowy jeleń. Nawet się przestawić chciał po strzale, ale 10m latających w powietrzu odłamków podziurawiły mu dupsko na tyle dokumentnie, że wyglądał nieco gorzej jak Gołota po walce z Tysonem. Podsumowując, jeden frag w około minutę.
Romantyk na Obiekcie 261: Ach, Komaryn! Śpiewające ptaki, piękne brzozy i pole do popisu dla lubiących kontry. Romantyk w przypływie entuzjazmu ofiaruje się być wabiem. Przeładowanie szybkie, więc jeszcze zdąży jakiegoś skontrować. Oczywiście wabi pięknie, cała ekipa przeciwna na zaloty odowiedziała, rzekłbym, z grubej rury, ale zwinność pojazdu pozwoliła ujść bez szwanku. Co więcej, przeciwnik wyraźnie rozsierdzony postanowił siłowo sprawę załatwić i począł karczować las pociskami. Złożył się więc romantyk do pięknej kontry i wystrzelił. Bez efektu widocznego i oczekiwanego jednak. W przypływie rozpaczy i ze łzami w oczach ciska dalej pociski, jak rączy rumak mknąć między drzewami przed kontrami. I w końcu jest! Udało się trafić jednego, co zapomniał się przestawić i w pancerzu jego działa samobieżnego powstał nowy system wentylacji 180mm. Czas całej akcji – 5 minut. Wspomnę z obowiązku, że „czołgowa” część ekipy w tym czasie poznała walory zdrowotne okolicznej flory.
Sytuacja 3: Malinovka
Romantyk i Pozytywista, jednocześnie i na swoich maszynach: w ramach szlachetnej rywalizacji na polu ideowym, nasi bohaterowie stworzyli zacny pluton i rozpoczęli zawody na zniszczone czołgi. Mapa sprzyja, więc też i nastroje bojowe. No i poszli! Pozycje zajęli prawie jednocześnie, ale romantyk już teraz zgłasza gotowość do strzału! Groźnie macha długą lufą, wypatrując celu, który się jeszcze nie raczył ujawić. Romantyk rozedrgany do granic możliwości czeka, zaś pozytywista właśnie skończył przeładować. Nagle są! Czołgi średnie wroga wspinają się na górkę. Obaj mężowie jak mąż jeden rzucili się na wroga, zgoła jak ogary piekielne. Pozytywista nie trafia zbyt dobrze, uszkadzając i unieruchamiając wraży tank, który chwilę potem zostaje zniszczony przez romantyka. 1:0, emocje zenitalne! Romantyk prawie przeładował, ale szczwane medy wjechały już za niezniszczalny młyn i głęboko w poważaniu mają naszego romantyka. Pozytywista ze stoickim spokojem dalej przeładowuje. W międzyczasie w wiosce pojawił się czołg ciężki i dzielnie, acz niespiesznie, szturmuje pozycje naszej drużyny. Zrażony tym faktem dogłębnie romantyk cały swój żal na pocisk przelewa i dobija przeciwnika, wcześniej mocno podziurawionego przez naszych. 2:0, pozytywista przeładował.
Romantyk, gdyby nie miał już przeładowania, pewnie by glorie swą wierszem podkreślił, ale nastrój pogodny zepsuł pozytywista, jednym strzałem dwa czołgi zza młyna kasując. 2:2 – nagła zmiana, rzec trzeba. Po tej chwili radosnej ofensywy, przyszła kolej na część taktyczną – oba zespoły zajęły z góry upatrzone pozycje i ani myślą do przodu się posunąć. Artylerzyści nasi wzięli się więc za bary z swoimi kolegami po fachu z przeciwnej ekipy. Po chaotycznej wymianie uprzejmości pozytywista w końcu trafia w okolicę adwersarza i wysyła jego czołg do Krainy Wiecznej Kampy. 3:2, rywalizacja nabiera rumieńców, a romantyk ma łzy w oczach. Rzucając wszystko na jedną kartę, ładuje pociski przeciwpancerne, licząc na siłę bezpośredniego trafienia. Jak się wkrótce okazało, ryzyko się opłaciło – przyczajony w zniszczonym budynku czołg ciężki jeszcze długo po zgonie kminił, jak można było trafić czymś, co ma 18 cm średnicy w okno, na oko 30x40cm. Rozważania może i pasjonujące dla maniaków wyliczania rachunku prawdopodobieństwa, niemniej jest 3:3 i trzeba coś z tym faktem począć. W międzyczasie pozytywista doczekał się kolejnego prezentu od swoich ładowniczych i do kolejnego celu wystrzelili nasi bohaterowie jednocześnie prawie. Obaj celnie, ale szybszy pocisk Obiekta 261 zdążył dokonać dzieła zniszczenia zanim palec boży zdążył na grunt zstąpić. 4:3, a czas i czołgi się powoli kończą.
Będzie coś o, daj my na to, barokowym JagdTigerze i klasycystycznym Objekcie 704?